czwartek, 18 czerwca 2009

Catalina Rivas

ŚWIADECTWO O SAKRAMENCIE POJEDNANIA

"We wtorek 8 lipca udaliśmy się do miejscowości Cozumel. Zaproszono nas tam do wygłoszenia konferencji. Pan poprosił mnie, abym przekazała pewnej dziewczynie następującą wiadomość: Powiedz jej, że długo czekałem na tę chwilę i że pragnę jej całkowitego oddania. Była to dziewczyna, która chciała odbyć spowiedź generalną u naszego kierownika duchowego. Kiedy przekazałam jej te słowa, rozpłakała się. Pan poprosił mnie wtedy, żebym jej pomogła. Rozmawiałyśmy, aż do chwili, gdy nadszedł kapłan.
Kiedy wyszli, aby się udać do innego pokoju na spowiedź, zobaczyłam nagle, że dziewczynę otacza duża grupa osób -dziesięć może dwanaście - i że chcą one
wejść razem z nią do pokoju, w którym ona miała się spowiadać. W pierwszej chwili byłam zaskoczona, lecz szybko zrozumiałam, że to, co widzę, to mistyczne doświadczenie i zaczęłam się modlić. Słyszałam jednocześnie odgłosy donośnej rozmowy, której towarzyszyła ogłuszająca muzyka w rytmie bębnów, a także dwa chóry. Jeden, który tworzyło kilka osób, śpiewał fatimskie Ave Maria, drugi recytował w oddali: Chwała i cześć Bogu Stwórcy, Synowi Odkupicielowi i Duchowi Świętemu! Uklękłam prosząc Boga o światło dla tej spowiedzi.
Zaraz potem usłyszał
am krzyczących ludzi. Spojrzałam w stronę, z której dochodził hałas. Okazało się, że byli na balkonie pokoju, w którym odbywała się spowiedź dziewczyny. To, co zobaczyłam, było przerażające: ohydne postacie, zdeformowane stworzenia, które wybiegały z krzykiem rzucając się w dół z balkonu. W pierwszym odruchu podeszłam do okna, żeby sprawdzić, co dalej się z nimi działo, lecz na dole nie było nikogo. Wtedy do pokoju wszedł przyjaciel, ten sam, który prosił mojego kierownika duchowego o spowiedź dla tej dziewczyny. Oboje słyszeliśmy wyraźnie szczęk łańcuchów i zgrzyt metalu. Wydawało się, że zaraz runą ściany i sufit. Zaczęliśmy się modlić. Mówiłam mu, żeby się nie bał, gdyż takie odgłosy towarzyszą zwykle wściekłości demona, z którego władania wydziera się ludzką duszę. Przez chwilę modlił się ze mną, potem musiał odejść. Przez kilka minut, nie wiem, jak długo, modliłam się sama.
Nagle jakieś światł
o sprawiło, że otwarłam oczy. Zobaczyłam, że ściana oddzielająca mój pokój od pokoju, w którym spowiadała się dziewczyna, zniknęła. Ona siedziała tam i spowiadała się, lecz nie przed kapłanem, a przed samym Jezusem, który zajął jego miejsce. Nie widziałam kapłana. Widziałam postać Jezusa z boku. Opierał brodę na złożonych jak do modlitwy dłoniach i cała jego postawa wskazywała, że uważnie słuchał. Za dziewczyną, przy drzwiach do pokoju, stała grupa osób. Można było między nimi rozpoznać zakonnicę ubraną w niebieski habit i czarny welon. Tuż obok niej stał anioł z ogromnymi skrzydłami, bardzo majestatyczna postać. Rozglądał się uważnie na prawo i lewo, w postawie czujności, a w prawej ręce trzymał włócznię. Pomyślałam, że może to być św. Michał Archanioł lub jeden z dowódców jego Anielskiej Gwardii. W głębi, po prawej stronie Jezusa i spowiadającej się dziewczyny, rozpoznałam Matkę Bożą. Stała ubrana w szaty Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Miała suknię w perłowym kolorze, uszytą z materiału przypominającego jedwab i płaszcz w brązowym lub karmelowym kolorze, z symbolami tego właśnie wizerunku Najświętszej Dziewicy. Dwaj wysocy, trzymający w dłoniach włócznie, aniołowie z taką samą uwagą, jak anioł stojący przy drzwiach, obserwowali, co działo się dookoła. Czujni i uważni, wydawali się pełnić straż przy Matce Najświętszej, która stała z rękoma złożonymi do modlitwy i z oczami wzniesionymi ku Niebu. Było tam również mnóstwo małych aniołów, które pojawiały się i znikały, jakby były przezroczyste. W pewnym momencie Jezus uniósł rękę i wyciągnął jaw stronę dziewczyny, tak że prawie dotykał jej głowy. Dłoń Jezusa była pełna światła, wychodziły z niej złociste promienie, które padały na dziewczynę, okrywały j ą całko wicie swym blaskiem i przemieniały. Widziałam jak z każdą chwilą zmieniała się jej twarz, tak jakby ktoś zdejmował z niej maskę... Wcześniej zacięta, teraz stawała się bardziej szlachetna, delikatna i pełna pokoju.
W chwili, w której Jezus udzielał dziewczynie rozgrzeszenia, Matka Boża uklękła i skłoniła głowę, a wszystkie postacie znajdujące się wokół niej zrobiły to samo. Jezus wstał, zbliżył się do penitentki, a ja dopiero wtedy mogłam zobaczyć, że na miejscu, na którym siedział, przez cały czas znajdował się kapłan. Pan objął dziewczynę i pocałował ją w policzek. Potem obrócił się, objął kapłana i też pocałował go w policzek. W tym momencie wszystko ogarnęło silne światło, które zniknęło unosząc się w górę, tak jak zniknęło również całe widzenie, a ja znowu znalazłam się naprzeciw ściany mojego pokoju. Pan obdarował mnie najpierw tym niezwykłym doświadczeniem mistycznym, a następnie wypowiedział te słowa: Gdybyście wiedzieli, jak przemieniona jest dusza, która dobrze odprawia spowiedź, przyjmowaliby ją na kolanach, gdyż mocą oczyszczającej tę duszę łaski jest ona napełniona Duchem Świętym. Kiedy dziewczyna wyszła, poczułam ogromne pragnienie, żeby przed nią uklęknąć. Ucałowałam ją jednak tylko z całego serca, wiedziałam przecież, że całuję osobę, którą wcześniej pocałował Jezus. Wyglądała zupełnie inaczej, wydawała się młodsza i szczęśliwsza.Opowiedziałam o wszystkim mojemu kierownikowi duchowemu, z którym - dziękując Bogu - trwaliśmy dalej na wspólnej modlitwie. "

15 komentarzy:

  1. dziękuję za to świadectwo, mam nadzieję, że pośrednio dzięki niemu pokonam wreszcie lęk, który panuje nade mna zawsze przed spowiedzią.. naive

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne świadectwo!
    Ciebie też sie bardzo fajnie czyta:)
    pozdrawiam.
    Ania [na-chwale-pana.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. To niezwykłe, wspaniałe świadectwo dane nam dzięki łasce, jaką posiada Catalina! obyśmy wszyscy, nie tylko wierzący, ludzie dobrej woli odnieśli z tego korzyść prawdziwego wzrostu duchowego.
    pozdrawiam serdecznie!
    landree

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem to szczęście poznać Catalinę (na codzień mówią do niej Katya)w Boliwii w Cochabamba a następnie mieszkać w Jej domu przez pewien okres w Meksyku, w Merida na półwyspie Yucatan, gdzie obecnie mieszka i jako założycielka Apostolstwa Nowej Ewangelizacji ewangelizuje i daje świadectwa w różnych krajach Ameryki Środkowej, Południowej, Północnej a nawet w Europie i Australii. Święta niewiasta i Boża kobieta, która otrzymała od Boga wielki charyzmat i łaskę. Żyje tym co mówi.
    Ricardo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mógłbyś powiedzieć przy jakiej "okazji Ci się to udało"?
      sama obmyślam, by tam pojechać i spróbować się spotkać....

      Ewa

      Usuń
  5. Świetną rzecz zrobiłaś Jagoda umieszczając to w necie... Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że świadectwo o sakramencie spowiedzi świętej pomoże wielu osobom... Pozdrawiam

    http://www.kerovan.niedzwiedz.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie bardzo pomogło . Pojednałam się z Bogiem , a On mnie uwolnił ze złego uzależnienia .

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe świadectwo,ktore nas ubogaca ,zbliza do Jezusa i bysmy mieli świadomosc ,ze jest to spotkanie bezposrednio z naszym Panem.Cudowna sprawą jest charyzmat ktory otrzymała Catalina Rivas i moze sie z nami dzielic.Pozdrawiam Szczęść Boże

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę potwierdzić że istotnie DUCH ŚWIĘTY ogarnia człowieka po szczerej Spowiedzi Świętej bo w majestacie konfesjonału zasiada sam nasz PAN JEZUS CHRYSTUS, który każdy najmniejszy grzech odkupuje swoją przenajświętszą krwią o tym właśnie mówi Apokalipsa Jana, wspominając o osobach,które we krwi BARANKA wybieliły swe szaty.Sam czułem się swobodny i szczęśliwy po takiej spowiedzi i miałem później bardzo częste tzw.spoczynki w DUCHU ŚWIĘTYM nawet kilka razy w ciągu Mszy a ON towarzyszy mi do dziś i chroni mnie dając mi znaki w ciele, wyprowadził mnie też z lęków egzystencjalnych i lęku przed śmiercią dając silną wiarę i swoje towarzystwo.Nie wiem czy kiedykolwiek będę MU w stanie podziękować we właściwy sposób....nawet w Niebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. to mozliwe?? szkoda ze nie wszystkich tak Pan Jezus kocha :( ja przestalam wierzyc w spowiedz.. ja chcialabym wiedziec czy Bog kocha mnie tak jak kazdego, czy w zupelnie indywidualny sposob. Ciezko jest wierzyc w cos co tylko jest napisane w Pismie....
    Swoja droga - ciekawa opowiesc. Dzieki za te chwile "mistycznosci"

    OdpowiedzUsuń
  10. To mozliwe!!!!BOG KOCHA WSZYSTKICH JEDNAKOWA MILOSCIA!!!PAN BOG DAJE NAM WOLNOSC,ZE MOZEMY W TO WIERZYC LUB TEZ NIE, ZALEZY OD NAS!

    OdpowiedzUsuń
  11. ..."Czekam na ciebie, człowieku, z utęsknieniem. Moja nieodwzajemniona miłość wciąż wierzy, że rozpoznasz Tego, kto cię miłuje, i zbliżysz się do Mnie.

    A jeśli kiedyś, odarty ze złudzeń, znieprawiony i zrezygnowany, wreszcie zdecydujesz się podejść i zapytasz: ?Czy jeszcze chcesz mnie, Panie?” – w odpowiedzi moje przebite ręce obejmą cię i przytulą do serca. Ogarnę Cię moją radością, opatrzę twoje rany, które zadało ci okrucieństwo świata, uleczę choroby, ukoję niepokój i łzy. Bo miłość prawdziwa obdarza, nasyca i samą siebie oddaje temu, którego kocha.

    Miłość szuka wzajemności, dlatego jest nieśmiała i cicha. Nie narzuca się, nie zaczepia, nie zachęca, gdyż pragnie dla swej prawości uczuć równie szczerej odpowiedzi.

    Miłość oczekuje z nadzieją, że zauważona zostanie. I chociaż czyni wszystko dla dobra ukochanej osoby – działa w tajemnicy, by wzajemności nie wymusić.

    Miłość pragnie miłości, daje więc pełną wolność wyboru osobie umiłowanej"...

    OdpowiedzUsuń
  12. Z całego seca dziekuję.Bóg zapłać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ave Maryja również ja z całego serca dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  14. SKAZEK50@WP.PL15 grudnia 2012 12:15

    BOGU NIECH BĘDĄ DZIĘKI ZA TEN DAR POZNANIA TAJEMNICY SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ.MY STWORZENIA JEGO,TAK MAŁO CZASU POŚWIĘCAMY,NA OBCOWANIE Z NIM.TRACIMY CZAS,KTÓRY JEST NAM DANY OD BOGA NA BŁAHE SPRAWY, A ON NIEUSTANNE PŁYNIE,I JUŻ SIĘ NIE COFNIE.PROSZĘ WAS NIE TRAĆMY TEGO CZASU.ZWRÓĆMY NASZE SERCA I OCZY NA TEGO KTÓRY JEST NASZYM STWÓRCĄ,NA MATKĘ JEGO I NASZĄ MATKĘ,KTÓRA PRAGNIE PRZYTULIĆ NAS DO NIEPOKALANEGO SERCA SWEGO.MIŁOŚĆ RODZI MIŁOŚĆ.JEZU UFAM TOBIE.

    OdpowiedzUsuń